Strona główna

wtorek, 21 sierpnia 2012

Jak po maśle. Essence gel eyeliner

Jestem kreskomaniaczką. O ile wybierając cienie, jestem bardzo zachowawcza, to z eyelinerami potrafię zaszaleć. Jeżeli ktoś jest z moim blogiem od początku, to wie, że kiedyś mi odwaliło i kupiłam różowy eyeliner. Po co? Do dzisiaj nie wiem i nie umiem z nim nic wykombinować. Mniejsza o to. Przez parę miesięcy byłam wierna swojemu pierwszemu eyelinerowi w kałamarzu z Wibo, jednak pewnego razu potrzebowałam czegoś trwalszego. Jako, że to było niedługo po wprowadzeniu nowości Essence na rynek, to i ja nie opierałam się fali zachwytów. Kupiłam żelka. Tego wysławianego pod niebiosy żelka. I pędzel do niego. Czy żałuję, że go znałam?


Zacznijmy od początku, bo chyba tak najlepiej. Opakowanie choć szklane, jest naprawdę solidne (chyba mi kiedyś spadł i oprócz delikatnego przemieszczenia nic nie zauważyłam). Nie ma specjalnych walorów estetycznych, więc nie tracę czasu na gapienie się na niego tylko od razu działam. Zakręca się bez problemu (w niektórych opakowaniach jest tak, że trudno znaleźć położenie nakrętki, aby zamknąć opakowanie, na szczęście żelków to nie dotyczy). Nakrętki mają różne kolory, dzięki czemu można szybko zidentyfikować jaki odcień się kryje w opakowaniu.
I tutaj zaczyna się różnorodność, bo zależnie od koloru, różnie się zachowują.



Najpierw weźmy pod lupę czarny, czyli Midnight in Paris. Na początku konsystencja nie jest żelowa. Jak wspomniałam w tytule to właśnie takie miękkie masło. Jeden fałszywy ruch i mamy cały pędzel w smole. Ile ja się naklęłam przy malowaniu się tym eyelinerem! Tak marzyłam, żeby w końcu stwardniał. I co? Po pół roku stał się typowym żelkiem i znowu mi nie odpowiada. Jednak wolałam tę półpłynną konsystencję, bo zdecydowanie się go lepiej nakładało. "Masełko" nakładałam na pędzel, ciach, ciach i gotowe. Po żelku muszę trochę pojeździć, nałożyć kawałek, znowu sięgnąć do opakowania i dołożyć resztę. Niezbyt wygodne, szczególnie jak mam 5 minut to wyjścia.
Jednak niezależnie od konsystencji eyeliner zawsze robi piękną kreskę już przy jednej warstwie. I to sprawiło, że nie rzuciłam go w kąt i dalej wiernie przy nim trwam. Praktycznie codziennie robię nim kreskę, chyba, że kompletnie nie mam czasu.


Kolorowe żelki nie towarzyszą mi tak często, głównie dlatego, że na co dzień nie koniecznie chcę kombinować z barwnym makijażem. Choć muszę przyznać, odcienie są cudowne! I love NYC to nieoczywisty szmaragd, cudownie wyglądający w słońcu i idealnie współgrający z catricowym C'mon Chameleon. Fioletowy Berlin rocks też jest niczego sobie i mimo że pasowałby bardziej do moich zielonkawych oczu to jakoś częściej sięgam po zielony eyeliner niż "filet" :D. Jakoś kolor mi bardziej pasuje, sama nie wiem czemu.


Ich konsystencja od początku była typowo żelkowa, z czasem minimalnie twardnieje. Niestety, nie dają tak świetnego krycia jak Midnight in Paris, zdarzają się prześwity.
Jeżeli chodzi o trwałość to tutaj mam największy dylemat. Na środkowej części powieki wytrzymuje spokojnie cały dzień. Niestety jeżeli zachce mi się zrobienie kreski od wewnętrznego kącika to niemal natychmiast odbija mi się na dolnej linii. Tak samo z jaskółką, która mi się kseruje jeżeli jej nie przypudruję. Biorąc pod uwagę moją problematyczną skórę jest to naprawdę niezły wynik. Wydajnością też powala- w życiu nie udałoby mi się zużyć ich w przepisowym czasie (pół roku).


Wiele osób zadaje pytanie czym nakładać żelowy eyeliner. Niestety wybór odpowiedniego pędzla nie jest łatwy. Ja do kompletu dobrałam skośnie ścięty ze stałej oferty- nie chciało mi się zamawiać, bo potrzebowałam czegoś na już. Dla mnie jest zdecydowanie za gruby- uwielbiam cieniutkie kreski, bo jeżeli namalowałabym grubą zakryłabym całą powiekę ;). Catrice ma w swojej ofercie podwójny- z jednej strony taki jak ten essencowy, z drugiej ze zgiętą końcówką. Tego nie próbowałam, jednak z opinii biegłych wynika, że lepiej się nim maluje. W mojej kosmetyczce znajduje również się pędzel ze zgięta końcówką firmy Manhattan, ale i tym nie umiem uzyskać cienkiej kreski.
U mnie najlepiej sprawdził się pędzelek z kałamarza z Wibo. Jest na tyle cienki, że bez problemu maluję kreskę o takiej grubości, jaką chcę. Jeżeli nie chcecie kupować innego eyelinera to warto pójść do sklepu dla plastyków bądź Empiku- z łatwością można znaleźć idealny dla siebie pędzel.

14 komentarzy:

  1. Ja uwielbiam ten czarny eyeliner, trochę ciężko się nim operuje ale daje radę ;) Gorzej ze zmywaniem. Muszę zacząć się oglądać za pędzelkiem do eyelinera, bo mój już jest tak wymolestowany, że daleko mu do ideału ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również męczyłam się z jego zmyciem do czasu odkrycia OCM ;)

      Usuń
  2. Ja mam kolor 02 i ma jakieś dziwne drobinki.. ;[

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polowałam na niego, ale nigdzie go nie znalazłam na wyprzedaży

      Usuń
  3. Ja mam kołamarz z Wibo i nie lubimy sie za bardzo, kupię albo w pisaku albo żelowy. Jeszcze nie zdecydowałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z kolei odradzam w pisaku, przynajmniej ten z Essence z linii Sun Club http://mapetitegloriole.blogspot.com/2012/08/medal-w-krotkotrwaosci-w-kategorii.html

      Usuń
  4. uwielbiam te eyelinery-mam wszystkie odcienie i z trwogą myślę o dniu w którym stwardnieją i będę musiała powyrzucać :( a jak wiadomo essence wycofało praktycznie wszystkie odcienie :(
    ja nakładam tym pędzelkiem z manhattanu i nie wyobrażam sobie innego do tej czynności;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pędzelek z Manhatannu służy mi do nakładania kolorowych żelków, w szczególności tego z Bondi Beach :D

      Usuń
  5. Mam ten zielony i go nie cierpię :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja go lubię, ale ostatnio coś go odstawiłam na boczne tory

      Usuń
  6. Mam zielony :D i bardzo go lubię. Teraz czaję się na klasyczną czerń i muszę szybko poczynić zakup, bo czeka mnie wesele i o! Bez kreski nie mam mowy, a zieleni jednak nie chcę ;)
    PS. Jestem, żyję, ale z doskoku. Poprawię się! Obiecuję! Musisz mi wybaczyć ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale robisz idealna kreske, az zazdroszcze :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...