Po tradycyjnym obejrzeniu produktów pielęgnacyjno- pierdółkowych zeszłam na złą drogę szaf kolorówkowych (nieeeeee, gdzie ty leziesz?). Tu nie, tu też nic, idę w kierunku szafy Manhattan. Oglądam oglądam, nagle mój wzrok kieruje się ku półce z potencjalną limitowanką, choć częściej używany jest jako kosz na nie-wiadomo-co. Coś się zmieniło. Gdzieś tam próbuje się złapać kontakt obraz- skąd to znam. Bingo! Toż to Manhattan & Buffalo.


Jakoś nie wierzyłam, że to się u nas pojawi po tym, jak zobaczyłam zdjęcie standu u Sroki. Jak łatwo się domyślić nie ma u nas pełnej oferty, przybyło do nas jedynie 10 odcieni:










Niestety, do mnie jeszcze nie dotarły z cztery odcienie, w tym beż, który przy oglądaniu zdjęć promocyjnych od razu wpadł mi w oko. Nie wiem jednak czy się niego skuszę, bo cena nie jest specjalnie korzystna- 10, 99zł za małą buteleczkę (tak, zdaję sobie sprawę ile kosztuje Essie czy OPI). Jeżeli któryś z kolorów Was zainteresował zapraszam tutaj- znajdziecie tam świetne swatche.
Niemniej cieszę się z faktu, że Rossmann sprowadza limitowanki (w tym wkrótce Essence jak urbi et orbi ogłosiły blogi). Szkoda, że zamiast Buffalo nie wybrali zdecydowanie lepszą Kiss Couture, z której swoją drogą pochodzi najlepsza, najpiękniejsza i o najcudowniejszym odcieniu nude pasującym do mojej karnacji (a dacie wiarę, że ŻADNA do tej pory mi nie pasowała!) szminka jaką kiedykolwiek miałam i zapewne będę mieć.
Ładne te maluchy, ale trochę drogie. Nie widziałam ich jeszcze u siebie :)
OdpowiedzUsuńŚwietne te określenie ;)
UsuńMam nadzieję, że za tę cenę za bardzo dobrze wychowane i nie smużą, szybko wysychają i pięknie lśnią :D
bardzo ładne kolory, widziałam je dzisiaj u siebie w Rossmanie ;)
OdpowiedzUsuńmoże kiedyś jak będą w promocji, to jakiś będzie mój.
Oo promocjom nie mówię nie :)
UsuńWidziałam u siebie - kolory ładne, cena brzydka ;)
OdpowiedzUsuńSkusiłaś się na któryś?
UsuńOj kilka chętnie widziałabym w swojej kolekcji :) ale rozum podpowiada, że trochę za dużo kosztują jak na takie maleństwa ;)
OdpowiedzUsuńMój z kolei podpowiada, że gdy nie kupię jakiś dwóch tańszych lakierów to bez wyrzutów sumienia będę mogła kupić jakiś ;)
UsuńJa już lepiej na lakiery patrzeć w drogerii nie będę bo niedługo w tych swoich utonę ;] i najlepsze albo najgorsze jest to że nie odczuwam żadnych wyrzutów sumienia:D
OdpowiedzUsuńPóki moje mieszczą się w pudełku również nie odczuwam wyrzutów sumienia
UsuńCena mnie nie przekonuje,a brzoskwinka i tak nie będzie u nas dostępna :(
OdpowiedzUsuńGdybyś nie zwróciła uwagi na brzoskwinię to pewnie bym jej nie zarejestrowała ;)
Usuńprezentuja sie zachecajaco :)
OdpowiedzUsuń