Strona główna

piątek, 18 maja 2012

Manhattan & Buffalo w Rossmannach!

Znacie to uczucie kiedy tylko odliczacie do końca tygodnia? Kiedy ten znienawidzony tydzień ciągnie się i ciągnie niczym kawałek pizzy z podwójnym serem? Kiedy spoglądacie w kalendarz i ze zdumieniem odkrywacie, że to dopiero początek tygodnia, choć czujecie się jak po przepracowaniu miesiąca bez żadnego weekendu? Z pewnością każda nas zna. W zeszłą niedzielę przygotowywałam się na prawdziwą katastrofę następnych dwóch tygodni. Jak widać udało mi się przeżyć ten tydzień (choć wydaje mi się, że to będzie pikuś w porównaniu z nadchodzącym), więc żeby nie dać się zwariować tradycyjnie udałam się na objazd drogerii (pomińmy kwestię mojego odwyku kolorówkowo- lakierowego). Niestety, limitownki Essence i Catrice mnie rozczarowały (róż za różowy, catricowy pozbawiony za to pigmentacji) i nie wiedząc za bardzo po co, poszłam do Rossmanna.

Po tradycyjnym obejrzeniu produktów pielęgnacyjno- pierdółkowych zeszłam na złą drogę szaf kolorówkowych (nieeeeee, gdzie ty leziesz?). Tu nie, tu też nic, idę w kierunku szafy Manhattan. Oglądam oglądam, nagle mój wzrok kieruje się ku półce z potencjalną limitowanką, choć częściej używany jest jako kosz na nie-wiadomo-co. Coś się zmieniło. Gdzieś tam próbuje się złapać kontakt obraz- skąd to znam. Bingo! Toż to Manhattan & Buffalo. 

Jakoś nie wierzyłam, że to się u nas pojawi po tym, jak zobaczyłam zdjęcie standu u Sroki. Jak łatwo się domyślić nie ma u nas pełnej oferty, przybyło do nas jedynie 10 odcieni:

                           

Niestety, do mnie jeszcze nie dotarły z cztery odcienie, w tym beż, który przy oglądaniu zdjęć promocyjnych od razu wpadł mi w oko. Nie wiem jednak czy się niego skuszę, bo cena nie jest specjalnie korzystna- 10, 99zł za małą buteleczkę (tak, zdaję sobie sprawę ile kosztuje Essie czy OPI). Jeżeli któryś z kolorów Was zainteresował zapraszam tutaj- znajdziecie tam świetne swatche.

Niemniej cieszę się z faktu, że Rossmann sprowadza limitowanki (w tym wkrótce Essence jak urbi et orbi ogłosiły blogi). Szkoda, że zamiast Buffalo nie wybrali zdecydowanie lepszą Kiss Couture, z której swoją drogą pochodzi najlepsza, najpiękniejsza i o najcudowniejszym odcieniu nude pasującym do mojej karnacji (a dacie wiarę, że ŻADNA do tej pory mi nie pasowała!) szminka jaką kiedykolwiek miałam i zapewne będę mieć.  

sobota, 5 maja 2012

Naturalnie piękna? Bourjois podkład Bio détox

Dzisiejszy wstęp będzie generalnie o tym, że w zakupach trzeba się kierować własnym rozumem, czyli w zasadzie nic odkrywczego. Otóż, o tym podkładzie zaczęło być głośno pod koniec grudnia (aż dziw bierze, że dałam radę skoncentrować się na czymś innym niż zdobycie rozświetlacza z Crystalliced), kiedy to można było go kupić w Rossmannie za połowę ceny. Żałuję, że na wątku przeczytałam tyle negatywnych opinii i nie kupiłam go wtedy, kiedy mój portfel mógłby być chociaż odrobinę wdzięczny. Jednak stało się, nasze drogi się skrzyżowały, kiedy dostałam próbkę Bio détoxu w Sephorze i to była miłość od pierwszego użycia. Musiałam go mieć na półce.


Zacznijmy od opakowania, które według mnie świetnie wpasowuje się w nazwę podkładu- takie połączenie technologii i natury. Wydaję mi się, że jest wykonany z plastiku, choć sprawia wrażenie szklanego. Biała zatyczka, jak łatwo się domyślić, łatwo się brudzi. Niemniej jednak podoba mi się fakturowana powierzchnia pompki (tak, zwracam uwagę na takie głupoty ;)), bo opakowanie nie otwiera się samoczynnie, wiec bez obaw można go zapakować na wyjazd. Pompka chodzi gładko, póki co "nie wypluwa" podkładu jak czasami się zdarza w przypadku innych produktów. 


Jako, że jestem wrażliwa na wszelkie zapachy, to właśnie delikatna, kwiatowo- arbuzowa woń Bio détoxu zadecydowała, że stał się moim niezbędnikiem ;). Aż chcę się wierzyć, że gdzieś tam znajduje się ten cholorofil. Do teraz się zastanawiam, jak mógł mi on umknąć podczas testów w Rossmannie. 
Możliwe, że było to spowodowane moim przerażeniem jego dziwnymi właściwościami. Konsystencję ma normalną, leistą. Problem zaczyna się kiedy zaczynamy aplikować go na skórę, bo w przeciwieństwie do zwykłych podkładów, które rozsmarowują się gładko, ten stawia pewne opory ;), w dodatku błyskawicznie zasychając. Takie miałam wrażenia po wypróbowaniu go po raz pierwszy na dłoni. Nie wiem czemu, ale nie mam za to najmniejszych problemów z rozprowadzeniem go na twarzy. Ile ja się naczytałam, jaki to on okropny, bo plamy, placki i inne wypieki! Myślałam, że jeżeli będę chciała jakoś przyzwoicie wyglądać to czeka mnie najpierw jakiś maraton, kurs refleksu i miejsce na podium w mistrzostwach nakładania podkładu. Wyobraźcie sobie moje zdziwienie, gdy tak po prostu się nim pomalowałam! Nic mnie nie zjadło! Nawet wyglądałam jak człowiek! Naprawdę, nie trzeba być nie wiadomo kim, żeby go używać. Rankiem nie grzeszę szybkością czy wspomnianym refleksem (tak właściwie to o żadnej porze dnia i nocy) i nie zrobiłam sobie nim krzywdy. 


Za to ile korzyści wypływa z faktu posiadania go! Świetnie kryje jak na tak lekki podkład. Może nie jest to Revlon, ale nie obciąża tak skóry i nie czuć go na twarzy. Gdy moja cera tak nie kaprysiła, spokojnie mogłam zapomnieć o używaniu korektora. Ma wykończenie matowe, więc sprawdzi się dla cery tłustej, dosyć długo utrzymuje ją w ryzach. Widzę dosyć dużą różnicę pomiędzy Bio détoxem a minerałami (po których świecę się jak latarnia morska po paru godzinach), więc tutaj właściwości zdecydowanie przemawiają za Bourjois. Utrzymuje się przeciętnie, po powrocie do domu po jakiś 8h jeszcze mam ujednoliconą skórę, ale trudno nie zauważyć zaskórników i rozszerzonych porów. 



Niestety z jakiegoś powodu w Polsce nie było dostępnego najjaśniejszego odcienia, a kolor Vanilla, który aktualnie posiadam, jest dla mnie za ciemny. Raczej nie ma właściwości dostosowywania się do skóry, więc poczeka do lata. W sumie to nawet lepiej- Bio détox został niedawno wycofany (co jest nawet zgodne z prawem, że jak znajdziesz swój ideał to producenci dołożą wszelkich starań, żebyś nie zobaczyła go na półce), więc  muszę go oszczędzać.

Krótkie podsumowanie:
+idealny dla problemowych cer
+świetne krycie
+matowe wykończenie, dosyć długo utrzymujące się
+certyfikat Eco Cert
+zapach
+/- cena (20-30zł w promocji, regularna cena- około 60zł)
+/- przeciętna trwałość
-może sprawiać problemy w nakładaniu
-ciężko go zdobyć w Polsce 

Jeżeli uda mi się zdobyć ten podkład w najjaśniejszym odcieniu spokojnie będę go mogła nazwać swoim ideałem. Pobił nawet mojego ulubieńca, jednak wciąż ustępuje mu kolorem. Aktualnie mam w użyciu EDM w formule Intensive i chyba miłości z tego nie będzie.
W nadziei polepszenia mojej cery po kwasach, które cały czas mam w planach zamówić (w końcu mają powrócić pochmurne dni :(), korzystając z kuponu zniżkowego, już dzisiaj kupiłam Bourjois Healthy Mix za 35, 99 zł (regularna cena 59, 99 zł). Gdybyście miały ochotę na kupienie podkładu w okazyjnej cenie polecam przejrzeć wątek rossmannowy lub (w razie braku czasu) napisać do mnie ;P.


wtorek, 1 maja 2012

Kobieta zmienną jest czyli o tym jak wywróciłam bloga do góry nogami

Jako, że zmiany na blogu już od dawna leżały mi na wątrobie i nie dawały spać, w końcu zabrałam się do pracy nad nimi. Największą rzeczą, jaka mi przeszkadzała był brak możliwości wybrania największego rozmiaru zdjęcia (nieestetycznie wystawały poza pole notki). Jednak im więcej zmieniałam tym więcej zaczęło mi przeszkadzać, więc zaszalałam i dokonałam swoistego przewrotu kopernikańskiego ;). Mam nadzieję, że podobają Wam się zmiany i przyzwyczaicie się :). Jeżeli miałyście mojego bloga w blogrollu i nadal chcecie mieć, zmieńcie, proszę adres na http://mapetitegloriole.blogspot.com/. Pewnie jeszcze coś pozmieniam, trzymajcie kciuki, żeby nic nie eksplodowało.

Niedawno Edyta Joanna zaprosiła mnie do odpowiedzenia na 11 pytań


ZASADY:
Po przeczytaniu odpowiedzi osoby która Cię otagowała, odpowiedz na pytania przez nią zadane.
1. Po przeczytaniu 11 pytań zadanych przez tagera odpowiadamy na wszystkie na swoim blogu.
2. Wybierz 11 osób które tagujesz, powiadom je.
3. Utwórz 11 pytań które chcesz zadać tagowanym osobom.

1. Czy jest aktualnie jakiś kosmetyk o którym marzysz/pożądasz go?
Teoretycznie każdy, który znajduje się w polu widzenia, a nie jest w moim posiadaniu staje się obiektem pożądania ;) (o mojej top 5 pisałam tutaj)
2. Czy malujesz się na co dzień?
Jeżeli gdzieś wychodzę to zwykle coś muszę zrobić z twarzą, żeby nie przestraszyć ludzi. Oczywiście są wyjątki, nie jestem uzależniona od tapetowania się ;). Nie czuję potrzeby malowania się jak nie wychodzę z domu (no chyba, że słoczuję ;) coś na bloga), idę do osiedlowego sklepu czy gdzieś, gdzie wiem, że makijaż długo nie poleży na mojej twarzy (plaża, basen itp.).
3. Czy jest coś, co sprawia Ci problem w makijażu, np. nakładanie broznera, namalowanie kreski eyelinerem itp.?
Hmmm... malowanie kreski mam w jakimś stopniu opanowane, podobnie jak konturowanie twarzy (chyba, że gdzieś się spieszę albo wyjątkowo mi zależy, żeby wyszło perfekcyjnie). Mam za to dwie lewe ręce do makijażu oczu. Rozcieranie, nakładanie cieni tak, żeby wyglądało to w miarę symetrycznie czy nawet zaznaczanie dolnej linii rzęs tak, żeby oko nie wyglądało na podbite to mój koszmar ;).
4. Bez jakich kosmetyków nie możesz się obejść na co dzień? Wiem, że trudno zdecydować się na jeden, więc proszę podaj max 3:)
Nie umiałabym funkcjonować bez pasty do zębów :). Podejrzewam też, że ciężko byłoby mi się obejść bez kosmetyku do demakijażu (byle nie mleczko!) , bo eyeliner nie schodzi przy użyciu samej wody. No i jakieś mydło by się przydało ;).
5. Czy są takie kosmetyki lub akcesoria, których nie używasz, bo nie wiesz jak lub po prostu szkoda Ci czasu/nie chce Ci się?
Z pewnością. Tutaj pierwsze miejsce zajmuje zalotka- raz, że mam słabe rzęsy i boję się ich skrzywdzić, a poza tym kompletnie na nią czasu. Co jeszcze... wszelkich gadżetów ujędrniających też z lenistwa nie używam. Z kosmetyków wybrałabym cienie w innych kolorach niż beże i brązy, pudry brązujące, zazwyczaj kredki (używam eyelinera), mazideł do ciała (no nie chcę mi się no :)), kosmetyków i innych pierdół do stóp. I całe mnóstwo innych rzeczy.
6. Czy kiedykolwiek byłaś lub masz zamiar się wybierać do:
- wizażystki
Jeszcze nigdy nie byłam, ale pewnie przy jakiejś większej okazji pewnie ją odwiedzę
- stylistki/ personal shopper
Jak nie będę miała na co już wydawać pieniędzy 
- stylistki rzęs
Nad taką wizytą cały czas się zastanawiam- chciałabym mieć wachlarz rzęs.
A jeśli byłaś to czy byłaś zadowolona z efektów?
-----------------
7. Czy chodzisz do kosmetyczki, manicurzystki a jeśli tak to z jakich zabiegów korzystasz najczęściej?
Tradycyjnie, nie mam czasu. Poza tym, przy moim zbiorze lakierów nie byłoby zbyt mądre płacenie komuś za malowanie paznokci.
8. Czy dałabyś się pomalować makijażystce, która sama się nie maluje?
Jeżeli potrafiła robić makijaż to nie widzę przeciwwskazań.
9. Czy w ubraniu starasz się podążać za trendami mody czy raczej stawiasz na ponadczasową klasykę?
Jeszcze nie ten wiek, żeby latać w małej czarnej- śmieszą mnie dziewczyny, które wyciągają ubrania z szaf swoich babć (wiadomo, nie wszystkie, ale generalnie hipsterzy powodują u mnie ataki śmiechu). Ofiarą mody też nie jestem- ubieram się tak, jak lubię.
10. Jaki jest Twój ideał kobiecej urody?
Nie mam jakiegoś konkretnego ideału- taka a taka twarz, oczy koloru xy, proporcja nosa do reszty twarzy z, ale szczególnie uwielbiam urodę:

Gwyneth Paltrow od czasu zobaczenia jej w "Wielkich nadziejach"


Cudownie też wyglądała w roli Emmy



house'owej Trzynastki czyli Olivii Wilde- posiadaczki najbardziej hipnotajzin ajes jakie kiedykolwiek widziałam


Olivia Wilde Tron Cce House
Resztkami sił powstrzymuję się, żeby nie dodać więcej zdjęć ;)

11. Jaki jest Twój ideał męskiej urody?
Podobnie jak punkt wcześniej, nie mam żadnego ideału męskiej urody. 
Jednakże, gdybyście znały kogoś kto tak wygląda, chętnie podam swój numer telefonu na maila ;):

znowu House- Jesse Spencer
gdyby ktoś się nie skojarzył- Adrien Brody

Teraz to ja jestem Sprite, a wy pragnienie:
1. Gdzie trzymasz swoje kosmetyki i dlaczego jest to ciężarówka?
2. Zwracasz uwagę na skład kosmetyków? Jak dużą rolę stanowi w Twoim wyborze?
3. Co myślisz o domowym laboratorium, tj. samodzielnym robieniu kosmetyków? Zamawiałaś coś kiedyś na ZSK, BU czy mazidłach?
4. Czy używałaś kosmetyków mineralnych? Jeżeli tak, co zachęciło Cię do ich stosowania? Jakie masz wrażenia? Jeżeli nie, czy zamierzasz kiedyś ich wypróbować?
5. Co kieruje Tobą przy zakupie? Jesteś bardzo podatna na opinie na forach czy blogach?
6. Co w sobie lubisz?
7. Co robisz dla urody (pielęgnacja, uprawianie sportu, odpowiednia dieta)?
8. Czy jeżeli jakiś kosmetyk Ci nie pasuje męczysz się z nim do samego końca, oddajesz czy po prostu wyrzucasz?
9. Do jakiej części ciała przywiązujesz największą wagę?
10. Co w makijażu podkreślasz najbardziej?
11. Jaki jest rodzaj produktu, którego masz najwięcej (lakiery, cienie, odżywki, żele balsamy itp.)? Przyznaj się, ile ich masz?

The Wonderful Pinkness z kolei chce, żebym odpowiedziała na 50 pytań zadane przez Was. Wątpię, żeby ktokolwiek był zainteresowany moją osobą, ale jeżeli coś chciałybyście wiedzieć, pytajcie :). Macie niepowtarzalną okazję dowiedzieć się o nieogarnianiu chaosu ;).

Nikogo nie taguję, bo nie chcę, żebyście w taką piękną pogodę siedziały przed komputerem ;). Jeżeli jednak chciałybyście odpowiedzieć na moje jedenaście pytań albo z kolei chciały, żeby to Wam zadano pytania możecie czuć się otagowane :).
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...