Essence zachowuje się jak prawdziwa szatniarka szafiarka, która nie bacząc na tak prozaiczne czynniki jak pogoda potrafi nam, maluczkim pokazywać, że wszystko o czym marzymy w zimowy poranek przy 5-metrowej warstwie śniegu to szpilki, sukienka i ewentualnie rajstopy 15 den (dla mniej wytrwałych), żeby potem reklamować środki na grypę. Z tego też powodu w czasie, gdy kolejne samoloty w Londynie będą odwoływane z powodu śnieżyc, (uwaga generalizuję) Niemki będą się cieszyć letnią limitką. Nie chcę wypadać tak hipstersko, więc dodam, że ja też uważam, że marzec to świetne miesiące opalania się na plaży w Australii. Jednak, co tradycja to tradycja. W końcu lato też lubię :).
Sun Kissed
Cienie w kremie | Soft touch eyeshadows
01 Hello summer! 02 My sunny side 03 Sunset paradise |
Wodoodporne kredki | Waterproof eye pencils
01 Hello summer! 02 Sunset paradise |
Szminki | Lipsticks
01 Soak up the sun 02 Hello summer! |
Tinty do policzków | Cheek tints
01 Soak up the sun 02 Hello summer! |
Puder rozświetlający | Shimmer powder
01 Sunset beauty |
Lakiery | Nail polishes
01 Soak up the sun 02 Hello summer! 03 My sunny side 04 Sunset paradise |
Spray nabłyszczający | Shimmer spray
01 Suntimes here, suntimes there |
Chusteczka samoopalająca | Self tanning wipe
01 Sun is where you are! |
Niestety, tegoroczna limitka z linii Sun Club nie dorasta do pięt zeszłorocznej Soul Sista (oczywiście wtedy też narzekałam, ale <tu pojawia się gadka o tym, że doceniamy coś dopiero z perspektywy czasu itd.>). Może gdyby wymienili moim zdaniem zbędne gadżety na jakiś fajny pędzel (kabuki z Soul Sisty to jeden z moich ulubionych pędzli!) to wtedy może zaczęłabym jakieś tańce plemienne o cud. Tak to... Jedyne, co najbardziej przykuwa moją uwagę to żelowe szminki, które stały się moją obsesją od czasu Papageny od Catrice, a mimo to żadnej się nie dorobiłam. Potem byłyby lip tinty, gdyby nie ich kolory. Ten ciemniejszy kojarzy mi się z jakimś narzędziem do charakteryzacji podbitego oka. Kredki za to wpasowują się w mój gust, bo niebieskie kreski (nie, nie ćpam) po prostu lubię, a w zeszłym roku odkryłam jak świetnie podkreślają tęczówkę pomarańczowe odcienie. Cienie w kremie wyglądają zachęcająco, ale w przypadku Essence nie ma co liczyć na ich intensywność. Znowu lakiery są wtórne, widzę, że Essence przyjmuje nową taktykę wycofywanie produktów, by potem je sprzedać w limitkach. Jakież to sensowne i logiczne!
Wpadło Wam coś w oko na tyle, że będzie Was prześladowało do czasu zakupu?
Średnio przekonała mnie do siebie ta limitka, ale może w "realu" będzie lepiej (choć w sumie to zawsze na zdjęciach jest lepiej :D).
OdpowiedzUsuńŻelowe szmineczki i tinty do policzków wyglądają zachęcająco :-)
OdpowiedzUsuńa mi się podobają lakiery i kredki :)
OdpowiedzUsuńNic mi się nie spodobało. Mam wrażenie, że wszystko jest takie wtrórne :/
OdpowiedzUsuńPrzyjrzałabym się tintom do policzków, cieniom i rozświetlaczowi. Ale na nic nie "zachorowałam"...
OdpowiedzUsuńNie jestem przekonany do tej limitki. Może kolory nie moje? Nie mam pojęcia, ale i tak pewnie wszystko poswatchuję, kiedy (i o ile) wejdzie do naszych sklepów ; ))
OdpowiedzUsuń