Trochę przedłużył mi się okres wykonawczy tej notki, jednak w tym czasie dorobiłam się jeszcze dwóch kredek, a więc będzie więcej swatchy :).
Jak już kiedyś wspominałam, kredek z reguły nie używam, bo nie umiem. Głównie przeraża mnie, stałą użytkowniczkę eyelinerów, stosunkowa nieprecyzyjność (jakie ostrzenie?) i nietrwałość. Dla llek robię wyjątek, jednak ze względu na wycofanie moich ulubionych kolorów staram się je w miarę oszczędzać. Miałam jeszcze kiedyś wciąż dostępną gorącą czekoladę, jednak jej plastelinowa konsystencja skutecznie zniechęcała mnie do jej używania. Tak sobie żyłam w eyelinerowym świecie aż do czasu wyprzedaży wycofywanych produktów Catrice przez Naturę i wygooglowania Precision Eye Pencil (za jedyne 6,99zł!). Przepadłam. Wildthing był jeszcze piękniejszy niż Think Khaki!
Jednak o kolorach za chwilę, teraz skupmy się na właściwościach. Te kredki po prostu biją na głowę Long Lasting od Essence. Są nawet trwalsze od eyelinera z Wibo! Tarcie oczu w ciągu dnia im nie straszne, a tłuste powieki to dla nich pestka . Zdziwiło mnie to niebywale, bo nakładają się bez problemu, charakteryzuje ich wręcz maślana miękkość. Przez to z tą precyzja jest tak sobie, jednak nie zgodzę się, żeby Precision Eye Pencil nadawały się tylko do rozcierania. Wystarczy tylko odpowiednia temperówka dla kredek automatycznych, w którą nowa wersja jest zaopatrzona. Cóż, ja jestem zbyt leniwa na to, stąd na swatchach takie grube krechy wyszły ;). Poza tym na uwagę zasługują bardzo ładne, nieco szorstkie opakowania. Poniżej możecie zobaczyć jak kolory na nakrętce świetnie oddają te w rzeczywistości.
070 I Wood If I Could 080 Wildthing 110 My Ninja Purple |
Po naprawdę mocnym przetarciu. Zaczerwienienie skóry nie jest przypadkowe |
070 I Wood If I Could- brąz z dużą ilością drobno zmielonych drobinek. Jest to niezwykle ciekawy odcień, bo w świetle słonecznym ujawnia swoje bordowe tony
080 Wildthing- kolor, od którego wszystko się zaczęło :D. Jest to złocisty odcień khaki, również ze sporą ilością drobinek, jednak dużo większych od tych w 070
110 My Ninja Purple- fiolet ze drobnym shimmerem, nieco szarawy
080 Wildthing |
080 Wildthing w świetle słonecznym |
080 Wildthing- zdjęcie z lampą |
070 I Would If I Could w świetle słonecznym |
070 I Would If I Could- zdjęcie z lampą |
Czujecie się skuszone? Dla tych, które przeoczyły lub zapomniały przypominam o promocji w Drogeriach Natura
Ja wybrałam dwukolorowy róż, 010 Raspberry Ice Cream :). O Pink Grapefruit Shake z tej samej serii pisałam tutaj.
Wildthing wygląda cudownie ♥
OdpowiedzUsuńpiękne kolory *.*
OdpowiedzUsuńojaaa...nie znałam tych kredek :) boskie...Wildthing zwłaszcza,choć ten drugi z bordowym odcieniem też ciekawy jest :)
OdpowiedzUsuńślicznie wygląda na powiece!
OdpowiedzUsuńWyglądają świetnie!
OdpowiedzUsuńPodobają mi się.
OdpowiedzUsuńWyglądają pięknie! Postaram się mimo wszystko nie skusić...
OdpowiedzUsuńPiękne odcienie :)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie 080 wygląda obłędnie.
OdpowiedzUsuńOdcień Would If I Could przypadł mi do gustu:) Ja z kolei preferuję kredki:) Nie mam talentu do rysowania kresek, a te wykonane eyelinerem trudniej poprawić. Kredkę zawsze można rozetrzeć;) Poza tym mam ostre rysy twarzy i graficzne elementy w makijażu niespecjalnie mi służą.
OdpowiedzUsuńRewelacja! Naprawdę jestem pełna podziwu. Pięknie wyglądają u Ciebie, ja sobie z nimi kompletnie nie radzę :)
OdpowiedzUsuńpodlinkowałam Twoją recenzję w mojej notce zresztą :P