TA EDYCJA LIMITOWANA BĘDZIE DOSTĘPNA W POLSCE
Dzisiejsza zapowiedź funduje nam lot z Ameryki do Afryki. Żegnamy wszechobecne i jeszcze bardziej natarczywe niż rok temu azteckie wzory na rzecz równie kolorowych deseni z Czarnego Lądu. Barwy ziemi, lazurowego morza i kontrastowych tkanin stanowią gotową paletę kolorystyczną na letni makijaż. Twarz wymodelowana wzorzystym duo, oczy pokryte metalicznym połyskiem cieni i podkreślone grubą, czarną kredką i zmysłowe usta muśnięte żelową szminką. Drogerie, afrykańska odsłona Catrice nadchodzi!
Róż i puder brązujący | Blush & Bronze
Metaliczne cienie | Liquid Metal Eyeshadows
C01 Fresh demand |
C02 Oh, Là, Là |
Metaliczne cienie | Liquid Metal Eyeshadows
C01 So Classy |
C02 All real Gold |
C03 Quel bleu turquoise |
C04 Green Fashion |
Kredka | Giant Kajal
C01 Black's Beautiful |
Kolorowe balsamy do ust | Lip Balms
C01 Rouge, Bien Sûr
C02 Extravagant
Pędzel do różu | Blush Brush
Lakiery | Ultimate Nail Lacquers
C01 So Classy, C02 Quel bleu turquoise, C03 Sunny Side
C04 Rouge, Bien Sûr C05 L‘Orange
Limtika wygląda trochę na kopiuj- wklej Cucuby z drobnymi przeróbkami, niemniej całkiem mi się podoba. Różobrązery urocze, szkoda tylko, że róż stanowi tak małą część, bo bardzo podoba mi się jego kolor w duecie Fresh demand. Cienie pewnie również kusiłyby mnie, gdyby nie pojawienie się ich w nowościach. Poza tym niebieski, który chyba mnie najbardziej przyciąga średnio by wyglądał w październiku/ listopadzie, kiedy ta limitowanka by do nas trafiła (o ile któryś z polskich dystrybutorów ją zamówił). Kredka to kompletnie nie moja bajka, nie używam czarnych kredek, nawet takiej nie mam. O dziwo balsamy to mnie nie przemawiają, głównie przez kolory. Chyba po raz pierwszy nie zdecydowałabym się na zakup limitowanego pędzla. Trochę szkoda, że nie zdecydowali się przenieść wzoru z opakowania na rączkę pędzla, bo ten dziwny motyw kompletnie nie pasuje to całości. Lakiery mocno wtórne, chociaż ogromnie spodobał mi się Rouge, Bien Sûr, który dla mnie jest zgaszonym różem, a nie- jak wynika z nazwy- czerwienią.
Podsumowując, L’Afrique, c’est chic jest dla mnie echem Cucuby i nowości jesienno-zimowych, więc nie odczuwam jakiegoś specjalnego zainteresowania nią.
Jak Wy się na nią zapatrujecie?
Mnie nic a nic nie skusiło. Wszystko wygląda na takie wtórne, powtarzalne...
OdpowiedzUsuńJestem milion razy na tak !!! :)))
OdpowiedzUsuń