Dzisiaj postaram się nie opisywać moich problemów skórnych, napisze tylko, że jest ich dużo i żeby móc pokazać się ludziom, muszę je jakoś ukryć. Czym? Raczej nie workiem na głowie.
Aktualnie używam na zmianę żółtego korektora z Delii i Essence Stay All Day 16h longlasting, o którym dzisiaj piszę. Jak zwykle zacznę od rzeczy mniej ważnych, czyli od tak zwanych pierdół.Korektor znajduje się w sztywnym, plastikowym opakowaniu, bo jak wiadomo plastic is fantastic (choć dla ekologów już mniej). O dziwo napisy się nie ścierają (mam wrażenie, że Essence ma tradycję robienia właśnie takich "nadruków"). Z zakrętki również nie schodzi sreberko, więc całkiem miłe zaskoczenie.
Aplikator ma formę gąbeczki, taką samą jak niektóre błyszczyki. Dzięki temu można całkiem precyzyjnie nałożyć, gdzie tam się chce. Na początku używania można wszystko łatwo wydobyć z opakowania, bo nabiera się całkiem dużo, potem jest gorzej (co można domyślić)- trochę trzeba się namachać. Jeżeli ktoś jest zainteresowany zużyciem produktu do końca, od razu mówię piszę, że opakowanie dosyć trudno przeciąć.
10 natural beige, 20 soft beige |
Korektor dostępny jest dwóch kolorach 10 natural beige i 20 soft beige. Pierwszy ma żołte podtony, drugi różowe. 20 soft beige wydaje się być jaśniejszy. Obydwa po jakimś czasie (na moje oko pół minuty) ciemnieją i dopasowują się do odcienia skóry.
20 soft beige, 10 natural beige (po około pół minuty) |
Produkt ten nadaje się do ukrycia cieni pod oczami, zaczerwień, raczej nie polecałabym go natomiast do zakrywania niespodzianek- jest po prostu zbyt mało kryjący. W celu uzyskania większego krycia, stosuje taki trik: nakładam go aplikatorem, czekam aż podeschnie i dopiero wtedy rozcieram. Nałożony tym, czy innym sposobem, wygląda bardzo naturalnie.
20 soft beige, 10 natural beige |
Gdyby na tym zakończyć, produkt byłby och i ach. Może gdyby się nie nazywał 16h longlasting, to nie miałabym się czego czepiać. Ja jednak jeszcze nie kończę, a korektor ma w nazwie długotrwały. I nadal nie wiem dlaczego. Wytrzymuje w najlepszym wypadku do 6h. Nie wierzyłam, że wytrzyma 16h, no ale te parę godzin to przesada. Nie wiem jak wy, ale ja raczej nie znajduję czasu w ciągu dnia na ponowne nakładanie makijażu (nie mam na myśli poprawek w stylu nałożenie pudru).
Mimo to, to już moje trzecie opakowanie. Kupuje go ze względu na to, że łatwo go użyć, nie muszę się przy tym szczególnie starać (jak w przypadku panstika). Powinien pasować osobom bez większych problemów skórnych, raczej z suchą skórą (może wtedy trzyma się dłużej).
Krótkie podsumowanie:
+całkiem wytrzymałe opakowanie
+wygodny aplikator
+dopasowuje się do skóry
+wygląda naturalnie
+tani (10,99zł)
-ciemnieje
-mało kryjący
-nietrwały
Macie swój ulubiony korektor? Polecicie jakiś?
Drażni mnie to jego przyciemnianie się...
OdpowiedzUsuńCi ludzie z Essence są chorzy... korektory z tej gamy są dla bledziochów, a podkłady dla mulatek. I gdzie tu logika? :D
OdpowiedzUsuńCzaiłam się na ten korektor, ale chyba ostatecznie sobie go daruję ;).
OdpowiedzUsuńzoila, mnie to w sumie jest obojętne. Mam trochę ciemniejszą karnację od przeciętnej, więc nie widać zbytnio przyciemniania.
OdpowiedzUsuńPaulina, nie obraziłabym się, gdyby wprowadzili jaśniejsze odcienie podkładów, choć znając logikę Essence, to wprowadzą ciemniejsze kolory korektorów ;D.
Zzielona,słusznie ;).
Poza tym uwielbiam Twojego bloga. Nie udzielam się zbytnio za co bardzo przepraszam i dopiero dzisiaj zauważyłam, że nie mam go w obserwowanych, ale często go podczytuje. Zazdroszczę przejrzystości i jakości zdjęć, sama muszę coś z tym pokombinować.
ja mam korektor z maybelline i jestem z niego szalenie zadowolona !
OdpowiedzUsuńkupiłam przez przypadek w pepco, ale jak zobaczyłam jak jest dobry to pobiegłam kupić kolejne opakowania :P
skoro ciemniejsze na skórze to ja bym go nie polubiła. używam mineralnych i póki co jestem zadowolona. :-)
OdpowiedzUsuńa dzisiaj się zastanawiałam czy nie skusić się na niego......chyba sobie daruję skoro nie kryje zbyt dobrze :(
OdpowiedzUsuń