Na korektor Delii trafiłam przypadkowo przeglądając ofertę apteki internetowej. Trochę się zdziwiłam z jakiej paki tam jest kosmetyk kolorowy z nieaptecznej firmy, ale tam dosyć często można znaleźć takie wróble, więc- skoro już tam jest- poczytałam w jaki tam sposób go wychwalają. Może peany to nie są, ale opis brzmi całkiem ładnie:
Mineralny korektor o żółtym odcieniu tuszuje cienie pod oczami, ujędrnia i zwiększa naprężenie zwiotczałych powierzchni skóry.Przy regularnym stosowaniu cienie i worki pod oczami stają się coraz mniejsze a skóra bardziej jędrna.
Mnie raczej nie kuszą obietnice jędrności skóry wokół oczu, bo to jeszcze nie ten wiek na narzekanie na to. Niby też nie wierzyłam w cudowne zmniejszenie cieni i worków pod oczami , ale i tak końcem końców dodałam go do koszyka.
Produkt dostajemy w kartonowym pudełeczku, w zasadzie nie wiem po co (skład dałoby się zmieścić na tubce), ale mniejsza o to. Ma naprawdę świetne opakowanie- korektor da się łatwo wycisnąć, nie trzeba się bawić w pierdoły typu wykręcanie, jak często bywa w korektorach w pędzelku.
Ten jest zakończony... yyy czym jest właściwie zakończony?
Nazwijmy to wydłużony dzióbek. Taki bociani czy coś.
Poza tym sreberko nie odchodzi, napisy się nie ścierają, więc możemy się cieszyć estetycznym opakowaniem przez cały okres używania (czego nie można powiedzieć o większość kosmetyków Essence).
Wyciskamy w końcu korektor z tej fantastycznej tubki i co? I to jakieś gęste jest.
I -jak na żółty korektor- jakoś mało żółty. Jednak everything is alright. Dość gęsta konsystencja skutecznie zakrywa cienie, jednak nie odznacza się, nie jest "ciężki". Naprawdę bardzo ładnie rozświetla spojrzenie- wyglądam jak po 12h snu- świeżo i promiennie. Oczywiście, ja, jak to ja, musiałam wypróbować to cudo na inne "cuda". Z kryciem wyprysków sobie nie radzi, zaskórników- tak średnio, za to nadaje się też do popękanych naczynek.
Kolor również jak najbardziej na tak- rozbielony żółty z odrobiną beżu. Często go używam do rozjaśnienia za ciemnego podkładu. Wydaję mi się, że razem z kremem może stworzyć fajny krem tonujący- jego konsystencja z pewnością nie przypomina np. Dermacolu, więc nie powinien zapychać, za to delikatnie wyrównywać koloryt.
Ta gęstość ma jeszcze jedną zaletę- korektor zyskuje przy tym na wydajności. Wystarcza niewiele (mniej więcej taka ilość jak na zdjęciu powyżej) na pokrycie skóry pod oczami.
W sumie to mogłabym się przyczepić do trwałości, ale mam wrażenie, że na mojej twarzy nic nie wytrzymuje więcej niż kilka godzin.
Czy zmniejsza cienie i worki pod oczami? Przyznam się bez bicia, że nie mam pojęcia. Używam go zamiennie z korektorem Essence, więc nie jestem w stanie ocenić wyników. Raczej nie nastawiałabym się na żadne cuda. Na cienie pod oczami i obrzęknięcia to raczej żele z Flos-leku, a nie kosmetyki kolorowe.
Krótki podsumowanie
+krycie
+rozświetla spojrzenie
+nadaje się również do popękanych naczynek
+kolor
+wydajność
+tani (do 15zł)
Polecam wszystkim zmęczonym :)
Właśnie robiłam zdjęcia i chciałam zabrać się za pisanie recenzji tego samego korektora! No cóż, w takim razie, żeby nie było nudno, to może zabiorę się za coś innego.:) Mi ten korektor średnio przypasował, ale jak za 8zł, (bo tyle zapłaciłam) nie jest źle.:)
OdpowiedzUsuńIm więcej recenzji tym lepiej :). Bardzo ciekawi mnie, co inni myślą o tym samym kosmetyku.
OdpowiedzUsuńCiekawy produkt. Przyjrzę mu się jak będę miała okazję :).
OdpowiedzUsuńSkoro taki dobry, to na pewno go kupię.
OdpowiedzUsuńPolecam polecam. Dzięki niemu mogę wychodzić do ludzi po całej nocy robienia projektów;D
OdpowiedzUsuń