Essence Re-mix Your Style
Październik-listopad
Essence przekonuje nas, że tego sezonu obok typowo jesiennych kolorów, na paznokciach królują przeróżne błyskotki, które zwrócą uwagę każdego. Nie wiem, czy są takie niezwykle, bo wśród lakierów nawierzchniowych znajdziemy znane już flakes czy holo.
Rock top coat
Hmm... lakier przyciemniający inny lakier. Nie bardzo przydatny wynalazek dla wielbicielki pasteli.
Dance top coat
Według producenta dzięki niemu można poczuć się jak prawdziwa Dancing Queen. Podejrzewam, że gdyby jeszcze powodował, że będziemy "young and sweet, only seventeen" miałby więcej miłośniczek. Bez tego ciągle pozostaje zwykłym flakes.
Pop top coat
No holuś no.
Love top coat
Lakier nadający różowy shimmer. Nie wiem tylko skąd wśród gatunków muzycznych robi love.
Lakiery
W sumie nic wyjątkowego. Jakieś to wtórne się wydaje. Choć w sumie turkusowy ładnie wyglądałby z top coat'em Love.
Essence 24h hand protection balm – winter edition little bakery
Październik-listopad
Nie powiem, miło byłoby użyć kremu o zapachu malinowo-czekoladowego ciasteczka czekając w deszczowy, listopadowy poranek na autobus. Może właściwości pielęgnujące kremów Essence nie zachwycają szczególnie , jednak dla codziennej ochrony przed przesuszeniem wydają się być wystarczające.
Czekoladowo-malinowe ciasteczko
Babeczka z kremem truskawkowym
Waniliowy jabłecznik
Essence coś się wzięło za biżuterię, więc oprócz kremów znajdziemy pierścionek odpowiednio dopasowany tematycznie.
Essence Vampire's Love
Listopad
Wampirza kolekcja po raz kolejny. Gdyby odrzucić wszystko, co zmierzchowopodobne i ogólnie zapomnieć o całej komercji, a przywrócić makijaż inspirowany gotykiem, mogłoby być całkiem ciekawie. Niestety Essence widocznie bardziej się podoba to pierwsze, co daje znać w opisie LE.
Moim zdaniem Vampire's Love ma duże szanse pojawić się u nas, bo Polsce limitki pojawiają się co dwa-trzy miesiące, więc może akurat padnie na nią. Ponadto w Naturach były Moonlight i Eclipse, widocznie mamy szczęście do wampirzych LE.
Paletka cieni
Jak widać sześć cieni. Zdecydowanie za dużo brokatu, nie wierzę też, że będą jakoś wspaniale napigmentowane.
Puder nadający objętość rzęsom
Produkt ciekawy, pytanie tylko czy użyteczny?
Według opisu najpierw nakładamy tusz, potem to cudo (o dziwo zmieścili w tym pudełeczku aplikator), potem znowu tusz. Czyli co? Ma to zastąpić białą bazę pogrubiającą w maskarze?
Cóż, trzeba poczekać do listopada.
Lipstain- obstawiam, że przetłumaczą to jako długotrwały błyszczyk do ust
Producent obiecuje rzecz jasna wyjątkową odporność do samego rana (ktoś przewidział, że można tego używać w dzień?). Co więcej wspaniałe krycie i brak smug. To tego wizja wspaniałej czerwonej tafli. Mniam mniam. Marzą mi się takie usta.
Róż w żelu
Wow Essence zaczęło wypuszczać coraz więcej róży w limitowankach. Ten bardzo, ale to bardzo kojarzy mi się z Benefitem:
Benetint do najłatwiejszych w użyciu nie należy.Trzeba mieć do niego refleks, żeby rozetrzeć zanim się wchłonie. Essence zapewne okaże się bardziej wodnisty, przez co nałożenie będzie prostsze. Jakoś nie podobają mi się te drobinki, o ile to drobinki. Jednak gdyby trwałość miał podobną do Benefita, nie mówię nie.
Puder rozświetlający
Poszukiwanie nowego pudru trwa. Nie chcę tak szybko zużyć mojego kwiatkowego Blossoms, bo daje wspaniały efekt i ładnie wygląda w kosmetyczce. Mam upatrzony Paese, jednak póki co nigdzie go nie mogę kupić (poza netem oczywiście). Ten wygląda na całkiem przyzwoity. Oby był bez drobinek, dawał efekt tafli... i był dostępny z Polsce!
Lakiery
Nothing special.
Brokat, brokat, dużo brokatu.
Woda perfumowana
Jakoś mniej więcej potrafię sobie wyobrazić ów sensual aroma i nie ciągnie mnie do tego zapachu.
Catrice Big City Life
Październik/listopad
Ogromnie się cieszę, że Catrice nie prezentuje znowu standardowej limitowanki pt. cienie, lakiery, szminki, coś do twarzy i jakiś bajer, tylko postawiło na tematyczne paletki i dopasowane do nich lakiery. Choć muszę przyznać, że najbardziej ucieszyło mnie nazwanie kompletu Sydney. Moje kochane Sydney. Czy trzeba coś więcej pisać?
No tak, trzeba by. Ogólnie podoba mi się grafika paletek (tak właściwie paletki) i wykonanie. Ogólnie Sydney ma "moje kolory": brązy i fiolety, na dodatek piękne odcienie róży.
Szkoda tylko, że raczej nie będzie dostępna w Polsce. Jakoś zwykle mamy te bardziej standardowe LE.
Może jakimś dziwnym trafem....
Która limitowanka przypadła Wam najbardziej do gustu?
Fajnie wyglądają te paletki + cień z Catrice. :) Najbardziej przypadła mi do gustu 2 pozycja. :)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o kreskę na powiece to postaram się pstryknąć i Ci podeślę, szkoda, że dopiero teraz przeczytałam Twój komentarz bo już mam makijaż nałożony + czarny eyeliner. ;)
Bardzo ciekawe te zapowiedzi. Znów wydam fortunę, jak to do Polski przyjdzie :)
OdpowiedzUsuńSydney <3 i Berlin najbardziej, ale wszystkie mi się podobają, zwłaszcza lakier New York na szczęście nie jestem aż takim nałogowcem jak WY :P
OdpowiedzUsuńogólnie to niesamowicie mi się podoba, najbardziej z tych, które dotychczas widziałam :)
Jakim nałogowcem? ;P Ja jestem tylko "trochę" więcej niż wielbicielką. Poza tym jestem gadżetomaniaczką, a produkty w limitkach mają zawsze takie ładne opakowania...
OdpowiedzUsuńJeszcze jak do tego dodać, że gdy widzę coś związanego z Australią dostaję palpitacji serca... To nie wróży dobrze mojemu portfelowi.