Strona główna

niedziela, 18 grudnia 2011

Łabędziem być. Essence Ballerina Backstage eye soufflé

Pewnie większość osób, kiedy zobaczyła ten nagłówek pomyślała: "no w czas się obudziła", bo limitowanka weszła w sierpniu. Pewnie jest w tym trochę prawdy, ale tak czy tak wzięłam się za recenzję cienia w kremie bo: chyba nie mam tak wszechstronnego kosmetyku jak ten, bardzo lubię go używać, chciałam pokazać, że cienie w kremie nie są takie be. Może też ktoś ma ten produkt, a nie sprawdził się w swojej pierwotnej roli, więc poddaje tu pomysły jak można go inaczej wykorzystać. Poza tym w aktualnej limitowance Circus Circus mamy do wyboru trzy odcienie cieni w kremie, więc może ta notka kogoś przekona do zakupu.

Jak zobaczyłam po raz pierwszy zapowiedź Ballerina Backstage, wiedziałam, że odcień Dance The Swan Lake będzie mój. Lubię wszelkie jasne kolory cieni wyrównujące koloryt powiek, bo nie przepadam za tapetą na mojej twarzy i raczej staram się, żeby codzienny makijaż był niewidoczny (pomijając kreski eyelinerem, ale do nich mam słabość). Końcem końców, gdy nie udało mi się dostać go w Douglasie na Stawowej, metodą wędrówki ludów dotarłam do Silesii. Pomińmy fakt, że potem dowiedziałam się, że BB jest dostępna w Naturze :p

Genezę już mamy (trochę przydługą, jak zwykle), więc najwyższy czas przejść do rzeczy.
Cień ma bardzo ładne opakowanie wykonane ze szkła. Pokrywka, mimo, że jest z plastiku wygląda porządnie. Szkoda, że Essence nie postanowiło wprowadzić cieni w kremie do regularnej oferty w takie formie. Moim zdaniem zdecydowanie lepiej prezentuje się niż cienki plastik.
Nazwa "cień w kremie" bardzo dobrze obrazuje konsystencję. Nie jest lekka jak mus, ale też podczas nakładania nie ma wrażenia ciężkości (jak np. cieni Bell). Dzięki temu łatwo i równomiernie rozprowadza się na powiece, nie tworzy prześwitów, nie wałkuje się. Wspomniane już cienie Bell mają dosyć tępą konsystencję, a cienie z Balleriny wręcz ślizgają się po powiece.  

Jeżeli chodzi o pigmentację, to niewiele można było się spodziewać po tak jasnym odcieniu. Jednak tu też mnie pozytywnie zaskoczył: jest na tyle delikatny, żeby móc go stosować jako korektor, a dokładając kolejne  warstwy można używać go jako eyeliner. Przyjrzyjmy się zatem tej wielofunkcyjności.

Wersja podstawowa: cień
Jako cień sprawdza się na co dzień, do ujednolicenia powieki. Ładnie wygląda razem z czarną kreską. Może się zbierać w załamaniu powieki, dlatego warto go nałożyć na jakąś bazę lub przypudrować. Tak utrwalony powinien przetrwać przynajmniej kilka godzin.



Korektor
W tym punkcie musiałam się zastanowić jak dokładnie nazwać ten efekt. Nie jest to stricte działanie korektora, jednak jest bardzo do niego zbliżony. Tym cieniem można delikatnie rozświetlić spojrzenie, jakby zdjąć zmęczenie. Pomysł ten podpatrzyłam na jednym z filmików na youtube, jeszcze długo przed pojawieniem się limitki.




Baza 
W tej roli cień występuje u mnie najczęściej. Na moich tłustych powiekach nie przedłuża trwałości cieni, ale intensywnie podbija ich kolor. Kiedy zrobiłam swatche na ręce (tam mam normalną skórę w kierunku suchej) i próbowałam je zetrzeć, naprawdę nieźle się trzymały, więc wszystko zależy jaką kto ma skórę.


Eyeliner
Mimo, że strasznie opornie idzie mi robienie tym cieniem kresek, to bardzo lubię ten efekt. Na świetny pomysł wpadła Shopping Monster, która wykorzystała cień do zrobienia gradientowych kresek.


Mam nadzieję, ze udało mi się przekonać nieprzekonanych do cieni w kremie. Skusicie/ skusiłyście na któreś że stałej oferty albo z Circus Circus?




11 komentarzy:

  1. Wpadłam właśnie napisać, że na początku się z nim nie polubiłam, ale miłość rozkwitła z czasem ;)
    Ja też lubię w nim to, że jest bardzo wszechstronny i nieźle można z nim pokombinować. Ślicznie wygląda jako eyeliner.

    OdpowiedzUsuń
  2. Aż żałuję, że nie skusiłam się na żaden mus z Baleriny :(

    OdpowiedzUsuń
  3. mam ten cień w kolorze 02 i używam go prawie codziennie jest świetny

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda, że nie wpadł w moje ręcę - jest w moim guście:(

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam go i jeszcze ten miedziany - oba kocham miłością absolutną. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. kurcze nigdy bym nie przypuszczała, że może być tak wszechstronny :D super post

    OdpowiedzUsuń
  7. Żałuję, że nie udało mi się go dorwać :/

    OdpowiedzUsuń
  8. Mnie przekonałaś do cieni w kremie, fajnie, że można użyć jako cień, baza i eyeliner, lubię kosmetyki o tak wszechstronnym zastosowaniu! ;-)

    OdpowiedzUsuń
  9. good product, love yhi make-up!! great post!
    take a look on my blog and if you like we can follow each other? (also on facebook!)
    http://keepintouchwithfashion.blogspot.com/ have a wonderful day… keep in touch

    OdpowiedzUsuń
  10. Dziękuję wszystkim za komentarze!
    Shopping Monster, Twoich gradientowych kresek nic nie przebije :D
    zoila, Ilusive, Mallene, kondolencje ;P
    Let's Talk Beauty, ojeju dziękuję
    Materialistka, pani-radosna, żałuję, że nie udało mi się kupić tego miedzianego
    Obsession, ja też na początku nie przypuszczałabym.
    One_LoVe, bardzo się z tego powodu cieszę :D
    keep in touch with fashion, thank you

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...