Moje szwy, to jest włosy

Klikając na ten tytuł pewnie zastanawiałyście się o co chodzi tej Mademoiselle Chaos. Generalnie zasada jest taka, że jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze, ale nie w tym przypadku. 
No bo... zawsze mnie rozśmieszało jak Francuzi mówią na włosy. Qu'est que c'est, żeby nazywać włosy szwami? Okej, okej, szwy to w takim dosyć dużym uproszczeniu, poprawnie są to /ʃə.vø/. Nawet Niemcy mają bardziej ludzką nazwę na nie. I weź tu się czepiaj, że po niemiecku to się zwierzęta tresuje...
To taka mała dygresja, żeby nie było nudno, teraz temat właściwy.
Ostatnio moje włosy miały iście wspaniały dzień. Zwykle są niezdecydowane pomiędzy falami a lokami, ku mojemu ubolewaniu w kierunku tych pierwszych... a tu taka niespodzianka. Na tyle duża, że w końcu postanowiłam się z Wami podzielić tę cudowną nowiną :D.

Nie powiem, niczym nie zachwycają- ani gęstością, ani grubością, tym bardziej długością. Poza tym puszą się okropnie, nie chcą się układać, a mój naturalny kolor (ciemny brąz) to jakaś tragedia... Odwdzięczają się po prostu za ciągłe ich farbowanie i jednorazowe rozjaśnianie to blondu (na co mi to było?).

Ratuję je jak mogę, aktualnie moja pielęgnacja to

-Bio naïa Mon shampooing équilibre czyli nie mniej ni więcej a szampon

-Isana odżywka wygładzająca z olejem babassu

-Alterra maska nawilżająca do włosów suchych i zniszczonych, Granat i Aloes

-Babydream für Mama, olejek przeciw rozstępom (ostatnie krople, czas kupić jakiś nowy olej ;))

-BeBeauty ochronny krem do rąk

-Farmona Jantar odżywka do włosów z bursztynem (no wcierka ;))

Marzą mi się włosy Rachel Weisz z pierwszej części Mumii

Tak właściwie to marzy mi się cała uroda Rachel Weisz, ale jej włosy to też całkiem miły dodatek.